Muzyka, to się opłaca – rynek holenderski.
W czerwcu 1993 roku, 32 lata po podpisaniu Konwencji Rzymskiej regulującej m.in. zagadnienia ochrony praw artystów, wykonawców i producentów nagrań, Holandia przyjęła swoją wersję ustawy o prawach pokrewnych. SENA, skrót od holenderskiej nazwy Fundacji na rzecz Eksploatacji Praw Pokrewnych, została powołana do życia przez Ministra Sprawiedliwości w celu reprezentowania i egzekwowania praw osób i firm objętych nowymi przepisami, i w ciągu kilku lat stała sie jedną z najskuteczniejszych i największych na świecie organizacji zbiorowego zarządzania.
Na początku było strasznie dużo wyjaśniania
– mówi Anne G. Sevinga, ówczesny dyrektor marketingu i licencjonowania w SENA. – Firmy wiedziały, że muszą płacić wynagrodzenie za muzykę organizacji autorskiej, ale nikt nie miał bladego pojęcia o tym, komu tak naprawdę płaci. Ludzie nigdy nie zdawali sobie sprawy z tego, że muzyka jest sumą kreatywności wielu osób. Dopiero wspólny wkład autora, artysty i producenta kreuje muzykę, którą można usłyszeć z głosnika. Tak więc przedsiębiorcy byli zaskoczeni wiadomością, że dotychczas tylko jeden z udziałowców – autor - byl wynagradzany za korzystanie z jego własności. A w Holandii prawa autorskie chronione są od 1912 roku!
SENA zainwestowała dużo czasu i energii w wyjaśnienie „z czym to się je”. „Niechciane, niekochane”, jak to się mówi...
Anne Sevinga: - Nie jesteśmy urzędem skarbowym! Jak najdalej od tego! Jesteśmy po prostu oddani uczciwej sprawie. Każdy przedsiębiorca ma święte prawo pobierania opłat za swoje towary i usługi. Dotyczy to i taksówkarza, i wlaściciela sklepu, i fryzjera, i właściciela baru. Dotyczy to więc także i przedsiębiorców i usługodawców muzycznych – producentów i artystów. Oni także chcą być wynagradzani za korzystanie z ich majątku. Chyba normalne!
Wiele osób, zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców, żyje z przekonaniem, że muzyka jest darmowym dobrem. Nie zdają sobie sprawy, że muzyka jest własnością (intelektualną) wielu ludzi, którzy próbują z tej muzyki się utrzymać.
Przez ostatnie lata przemysł muzyczny, można powiedzieć, jest w opałach. Internet, nieleglane ściąganie plików, kopiowanie – to wszystko miało negatywny wpływ na biznes. Niech posłuże się przykładem: parę lat temu Złotą Płytę dostawało się za 50.000 sprzedanych płyt, teraz jesteś w świetle reflektorów sprzedawszy 10.000. Ale nie powinieneś się dziwić, jeśli obok nich 100.000 kopii krąży dookoła w wyniku pirackiego ściągania i powielania. Dlatego prawa artystów i producentów do wynagrodzenia od firm korzystających z ich muzyki stały sie tak ważne.
– mówi Sevinga.
Faktem jest, że społeczeństwo często postrzega artystów jako nadzianych gości, co jest prawdą jedynie w kilku przypadkach. Nikt natomiast nie myśli o muzykach studyjnych, członkach chórków czy producencie, który odpowiada za ogromne inwestycje i ponosi ich ryzyko.
Anne Sevinga: - Mówiąc szczerze, żaden przedsiębiorca w Holandii nie podskakuje z radości na widok otrzymanej faktury. Ale obecnie już wiedzą oni, że takie są reguły gry i by grać muzykę, potrzebują zapłacić także artyście i producentowi. I proszę nie myśleć tu o jakichś górach pieniędzy: opłata wnoszona przez małą kawiarnię to ekwiwalent filiżanki kawy dziennie, mały sklepik – może z 50 centów za dzień, więc o czym my mówimy? Czy myślicie, że holenderski przedsiębiorca okradałby swojego kolegę dla paru centów? Zapewne nie. Co jednak ważniejsze: płacąc za muzykę dostaje niezwykle wartościowe narzędzie marketingowe, gotowe do działania 24 godziny na dobę.
Muzyka jest tak ważna, jak byłoby bez niej? Pomyślmy o galerii handlowej bez dobrej muzyki, o ulubionym barze czy knajpce bez muzyki, że o dyskotece czy radiu nie wspomnę. Podam jednak przykład idalnie ilustrujący wagę muzyki w przedsiębiorstwie: Holenderski operator pocztowy, TNT Post, zauważył, że wskaźnik wydajności pracy w godzinach wieczornych jest wyższy, gdy gra muzyka. By w pełni wykorzystać to zjawisko, w najwiekszej holenderskiej sortowni poczty pracuje na etacie DJ, który odpowiada za muzyke na hali! Nie ma chyba bardziej wymownego przykładu, że muzyka – to się opłaca!
- mówi Anne Sevinga.